Sprawdźmy, co może mieć wpływ na małą liczbę subskrybentów, niską konwersję z wysyłanych wiadomości e-mail lub po prostu brak zainteresowania Twoimi wiadomościami.
Wbrew pozorom w obecnych czasach newsletter może w dalszym ciągu działać. Ma niewątpliwie przypiętą łatkę „spamu”, lecz to w dużej mierze właśnie przez różne błędy w e-mail marketingu internauci sceptycznie podchodzą do tego medium.
Zobaczmy więc, co możne pójść nie tak podczas działań związanych z e-mail marketingiem.
Z pewnością nakreślone uwagi mogą być pomocne na przyszłość i będą stanowić dobre odniesienie do prowadzonych kampanii. Szczególnie dla tych osób, które w pojedynkę próbują działać, prowadząc mały sklep online, czy też stronę firmową.
Wbrew pozorom mnóstwo błędów można popełnić na każdym polu. Grunt to je zauważyć i doszczętnie zniwelować.
Zapraszam do lektury.
Jakie są błędy w e-mail marketingu? – oto najczęściej spotykane przypadki
1. Brak wezwania do działania w treści maila.
Co może pójść nie tak w e-mail marketingu?
Otóż jeśli wysyłamy do subskrybentów wiadomość, to zazwyczaj oczekujemy reakcji. Owszem, są często wiadomości czysto informacyjne, lecz większość zawiera właśnie elementy, z którymi można wejść w interakcje.
O to właśnie chodzi, aby po otrzymaniu wiadomości użytkownik coś wykonał. Mam tu na myśli na przykład takie akcje:
- odwiedzenie strony produktowej w sklepie
- dodanie czegoś do koszyka
- zakupienie czegoś
- pobranie e-booka itd.
Słowem, aby użytkownik coś po prostu wykonał.
Dlatego takie akcje obsługiwane są przez przyciski CTA, które wzywają do działania. Bez nich wiadomość staje się tylko informacją, której nie ma jak zmierzyć, tak jak np. można sprawdzić, ile było kliknięć przycisku w danym newsletterze.
W ten sposób można analizować dane i sprawdzić skuteczność wiadomości. Z kolei informacja o liczbie kliknięć może mięć odzwierciedlenie w tym, czy wiadomości trafiają w gust odbiorców.
2. Wywołanie rozczarowania wśród subskrybentów.
Zazwyczaj subskrybent zapisuje się na listę mailingową w jakimś celu. Coś musiało go nakłonić do zapisu.
Przykładowo, może to być informacja, że będzie raz w tygodniu otrzymywał wieści o aktualnych promocjach. Tymczasem użytkownik otrzymuje wiadomości np. dwa razy w tygodniu oraz dotyczą one zupełnie innych tematów, niż się ich spodziewał.
W takich sytuacjach nie ma co się dziwić, że subskrybenci uciekają. Często powód zapisu rozmija się z tym, co ostatnio użytkownik otrzymuje. Warto więc wziąć to pod uwagę, aby takie błędy w e-mail marketingu się nie pojawiały, a oczekiwania pokrywały się z rzeczywistym stanem.
3. Brak wskazania korzyści.
Kolejna sprawa błędów związana jest z małą liczbą subskrybentów. Otóż jak wspomniałem wyżej, aby zapisać się do newslettera, trzeba przede wszystkim czymś zaciekawić odbiorcę. Mało kto chętnie podzieli się własnym adresem po to, aby otrzymywać ot tak jakieś wiadomości.
Tutaj często przydają się tzw. lead magnets, które są wabikiem. Najczęściej spotkać można sytuacje, gdzie po zapisie otrzymuje się jakiś obszerny plik PDF z poradami w danej dziedzinie. W przypadku branży e-commerce często stosuje się zabieg otrzymania zniżki na zakupy.
Słowem, aby zachęcić do zapisu, trzeba dać coś w zamian od siebie.
4. Zbyt długie zwlekanie z działaniem.
Właściwie mało kto się nad tym zastanawia, ale istnieje taki pogląd, że aby zacząć wysyłkę newslettera, to trzeba przekroczyć jakąś magiczną liczbę subskrybentów. W przeciwnym wypadku szkoda czasu. Zatem czeka się, aż będzie pierwsza setka, pierwszy tysiąc itd.
W efekcie przez ten okres oczekiwania subskrybenci oczekują treści, a jej tak naprawdę nie ma.
Wiadomo, że lepiej jest, by wiadomość o promocji w sklepie zobaczyło 1000 użytkowników. Jednak jeśli zobaczy ją tylko 50 subskrybentów, to też jest szansa na zakup. Lepiej więc wysłać do tej pięćdziesiątki i choć zebrać 1-2 zamówienia, niż nie mieć ich wcale z tego kanału.
Nie ma co więc czekać z magiczną liczbą subskrybentów, od której powinno się zaczynać działania.
5. Brak segmentowania listy.
Kolejne błędy w e-mail marketingu wywodzą się z braku segmentacji listy subskrybentów. Oznacza to, że do wszystkich wysyła się te same wiadomości. Owszem, jeśli newsletter jest nastawiony tylko na jeden typ wiadomości, to nie ma w tym problemu.
Jednak niejednokrotnie znacznie lepiej jest posegregować sobie listę i dać użytkownikom wybór co do tego, co mogą otrzymać. Jest to dość oczywiste, że część z nich będzie zainteresowana tylko promocjami, część blogiem, a pozostali jeszcze zupełnie czymś innym. Dobrze jest więc serwować różne treści do danej grupy docelowej.
6. Mało atrakcyjne wizualnie wiadomości.
Obecnie newslettery zawierające blok tekstu zostają wypierane przez szablony wiadomości, które pod kątem wizualnym przypominają mini strony internetowe. Są bogate w grafiki, przyciski, kolorowe sekcje, nagłówki.
Po prostu przyciągają uwagę.
Jeśli nie dotrzymujesz kroku w tym trendzie, to niestety odpadasz. Użytkownicy wybiorą coś, co będzie bardziej czytelne i ładniejsze.
Czysty tekst jest nudny i mało atrakcyjny wizualnie. Nawet jeśli zawiera ciekawe informacje, to z pewnością tak przedstawiona informacja może być odpychająca.
Zupełnie inaczej to wygląda, gdy widzisz hasło przedstawiające korzyść, jakąś liczbę z procentem rabatu czy zdjęcie produktu ze sklepu. Wtedy szansa na zaciekawienie widza jest znacznie większa.
7. Ignorowanie mobilnych użytkowników.
Aspekt mobilności stron internetowych wałkowany był przez nas od początku istnienia bloga. W dalszym ciągu wspominamy, jak istotni są użytkownicy mobilni, mimo że jest to dość oczywista kwestia.
Nie trzeba więc wiele pisać, bo Twoja świadomość pewnie również jest w tej kwestii dość spora. Wystarczy zresztą spojrzeć na własną osobę i zrobić sobie taki rachunek sumienia pod kątem korzystania z urządzenia mobilnego. Trzeba otwarcie się przed samym sobą przyznać, że korzystamy z nich o wiele za często.
Dlatego wszelkie działania w internecie trzeba zawsze dobierać pod kątem użytkowników mobilnych, ponieważ ich liczba jest często większa, niż tych przed tradycyjnymi ekranami komputerów.
8. Zbyt duża liczba wiadomości.
Oczywiście na koniec zostawiłem dość powszechny powód.
Otóż błędy w e-mail marketingu mogą wynikać z nadmiernego wysyłania wiadomości, czyli spamowania. Ciężko tutaj rozgraniczyć, kiedy przekroczy się dopuszczalne normy, więc trzeba polegać na wyczuciu.
Wiadomo, że częste wiadomości mogą irytować. Tym bardziej że poza Twoim newsletterem jest jeszcze cała masa innych źródeł, skąd otrzymuje się wiadomości.
Trzeba więc przede wszystkim być rozważnym, a co ważniejsze – trzymać się obiecanej regularności. Zatem jeśli użytkownik oczekuje wiadomości raz w tygodniu, to tyle powinien otrzymać.
Zatem, jakie są błędy w e-mail marketingu? – podsumowanie
Jak widać, błędy w e-mail marketingu wynikają z różnych przyczyn.
Często są to nawet drobne rzeczy, o których nie ma się świadomości podczas wysyłania wiadomości.
Trzeba więc je wyłapać jak najszybciej i wdrożyć zmiany, które nie tylko zwiększą liczbę subskrybentów, ale tej liczby również nie zmniejszą.
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten artykuł! 😉