Na początek pytanie. Który fanpage na Facebooku jest lepszy – mający wielu obserwatorów, ale w gruncie rzeczy martwy czy też taki, który ma mniej pokaźną liczbę fanów, jednak charakteryzujący się dużo większym ich zaangażowaniem? Naturalnie, poprawną odpowiedzią jest druga opcja. Wiele osób może w tej chwili rzucić hasłem typu „ale jak to, przecież im więcej fanów, tym lepiej”. W gruncie rzeczy – to prawda. Jednak puste liczby nic nie dadzą, jeżeli nie będą poparte rzeczywistym zaangażowaniem. Oznaką takiego zaangażowania może być właśnie udostępnienie posta.
Przyjęło się uważać, że jedno udostępnienie jest więcej warte od typowego lajka. I jest to prawda. Nie dość, że powoduje większy zasięg danego posta, to dodatkowo ujawnia więź emocjonalną.
Facebook i psychologia idą ramię w ramię. Autorzy grafiki: Nitrozac & Snaggy; Joy of Tech & Geek Culture.
Więź emocjonalna? Tak wielkie, poważne hasła odnośnie do Facebooka? Jak najbardziej. W świecie reklamy zjawisko to jest skrzętnie wykorzystywane przez speców od marketingu, a przeciętny Kowalski jest motorem napędowy takiego mechanizmu.
Zadajmy więc sobie pytanie…
Dlaczego internauci udostępniają posty?
W lipcu 2015 roku analitycy z comScore stwierdzili, że Facebook posiada blisko 1,5 miliarda aktywnych użytkowników miesięcznie. Co więcej, ci użytkownicy spędzają średnio 20 minut dziennie na Facebooku, wykonując różne akcje: przewijanie, komentowanie, lajkowanie, udostępnianie itp.
Fenomen Facebooka polega na tym, że każda z ww. osób posiada swego rodzaju „osobnego Facebooka”. Spersonalizowanego, skrojonego wyłącznie pod siebie. W końcu, z każdym logowaniem, widzisz walla, o którego kształcie decydujesz tylko i wyłącznie Ty. Nie podobają Ci się jakieś informacje? Ukrywasz je, czasem nawet blokując daną osobę lub stronę. Widzisz coś ciekawego? Świetnie, lajk i masz pewność, że zobaczysz więcej informacji pochodzących od tej osoby lub strony.
Wynikiem tych wydarzeń jest swoista pętla. Pętla, w którą wchodzisz każdego dnia, z której nie zamierzasz zrezygnować, bo jest ona bardzo osobista. Dostarcza Ci przede wszystkim informacji, ale też zaspokaja ciekawość, przynosi rozrywkę itp.
Na temat Facebooka powstają tysiące różnych publikacji naukowych, wydawanych przez znakomitych profesorów. Przykładem może być choćby opis stanu umysłu człowieka podczas przeglądania Facebooka. Tak, tak – zgadza się – Facebook powoduje, że eksperci od psychologii mają ręce (lub raczej umysły) pełne roboty.
Zwróć też uwagę na to, że rozmowa w cztery oczy wymaga zaangażowania dwóch osób jednocześnie. Kontaktu wzrokowego, wymiany zdań. Dwoje ludzi musi się zgrać. A jak to wygląda na Facebooku? Tutaj mamy komunikację asynchroniczną. Rozmowę można przeprowadzać niezależnie od siebie, w danej chwili nie jest wymagana obecność dwóch osób, aby wymieniać swoje poglądy. To sprawia, że komunikacja jest prostsza. Ilość wymagań niezbędnych do wymiany informacji jest mniejsza. Dzięki temu przeprowadzasz więcej rozmów, z większą ilością osób.
Nasza koncentracja na danym elemencie jest coraz krótsza. Źródło: Anagard.
No dobrze, ale jak to wszystko ma się do udostępniania postów? Otóż wszystko sprowadza się do zatrzymania uwagi użytkownika. Twoim celem, jako osoby udostępniającej treść, jest przyciągnięcie jego uwagi. Nie jest to proste, bo jak widać na powyższej grafice, z roku na rok nasz przeciętny czas skupienia ulega skróceniu.
Na Facebooku istnieje dość sporo elementów, ciężko jest utrzymać uwagę odwiedzającego na swoim poście. No właśnie, w tym sęk. Uwagę da się skupić, jednak należy unikać pewnych podstawowych błędów:
1. Brak personalizacji przekazu.
Jeżeli nikt nie udostępnia Twoich postów, to Twój przekaz jest nieodpowiedni. Nieśmieszny, nieinteresujący, niespersonalizowany – powodów może być dużo.
W tekście dotyczącym tego, jak stworzyć skuteczną reklamę na Facebooku, poruszyłem temat wzbudzania wyjątkowości. Tutaj leży klucz do sukcesu.
Dobry marketing w social media spełnia trzy funkcje. Skupia się na właściwym odbiorcy, dzieje się we właściwym momencie, towarzyszy mu odpowiedni przekaz. Z jakimi spersonalizowanymi technikami spotykamy się każdego dnia w internecie?
- retargeting
- personalizowane newslettery
- rekomendowane produkty
W każdej z wyżej wymienionych technik w centrum znajduje się człowiek. Twój odbiorca powinien poczuć, że przekaz kierowany jest właśnie do niego. Nie do jego sąsiada, brata, kolegi z pracy. Do niego. Do osoby, która ma określone zainteresowania, preferencje, upodobania.
Spójrz na powyższą reklamę BrainJet. Przedmiotem reklamy jest artykuł, w którym można odnaleźć grafiki ukazujące różne upodobania. Upodobania te dzielą wszystkich ludzi na dwie grupy. Jedni wieszają rolkę papieru w jedną stronę, drudzy z kolei odwracają ją. Dla jednych wysokość książek układanych na półce ma znaczenie i układają je rosnąco/malejąco, inni zaś nie zwracają na to uwagi. Jednej osobie wystarczy jeden budzik, podczas gdy inni ustawiają kilka alarmów co kilka minut.
W każdej z wymienionych sytuacji mamy dwie grupy odbiorców. Każdego z nas da się do którejś z nich przyporządkować. Zastosowanie takiego triku jak na ostatnim obrazku powoduje, że osoba oglądająca daną reklamę wie, po której stronie się znajduje. Po lewej lub po prawej. Nie ma innej możliwości.
Taki mechanizm wpisuje się w personalizację przekazu. Jeśli nikt nie udostępnia Twojej treści, spróbuj wykorzystać ten trik. Lepiej mieć jasny i konkretny przekaz (nawet, jeśli odrzucisz od siebie część odbiorców), niż całkowicie miałki, zupełnie na nikogo niedziałający.
Spójrz jeszcze na powyższy przykład. Dotyczy on reklamy quizu o oponach. Jasno da się wyselekcjonować grupę docelową takiego przekazu. Czy jeżeli kobiety z powodu nieinteresującego tematu nie wychodzą na tę stronę, to czy jest to minus kampanii? Absolutnie nie. Twórca kampanii reklamowej ma określony cel. Szuka specyficznej, bardzo konkretnej i wąskiej grupy odbiorców. Nie interesuje go ilość wejść na stronę, a ostateczna liczba osób, które dokonają konwersji. Zakupią coś, skorzystają z usługi, promocji itp.
Jeżeli nikt nie udostępnia Twoich postów, to być może dzieje się to z powodu braku personalizacji przekazu.
2. Brak jasności przekazu.
Pisząc o tym, jak stworzyć dobrą reklamę na Facebooku, dość mocno podkreślałem znaczenie słów. Bardzo prostych słów: mało, dużo, tanio, za darmo, łatwe.
Na prostotę i jasność przekazu stawia reklama, którą widać powyżej. Widzimy, co jest przedmiotem reklamy. Wiemy, jakie ma funkcje. Znamy też cenę urządzenia. Czy da się jeszcze prościej i bardziej kompaktowo zaserwować użytkownikowi wszelkie niezbędne informacje? Potencjalny klient już w momencie przeglądania reklamy zna odpowiedzi na najważniejsze pytania, które rodzą się w głowie podczas oglądania interesującego go urządzenia.
Można próbować wpaść na ciekawy pomysł, zainteresować nietuzinkowym podejściem. Starać się wymyślić coś kreatywnego. Jednak cel jest zawsze jeden: sprawić, aby odbiorca wiedział, o co chodzi. Jak największa ilość wątpliwości powinna być rozwiana od razu, tak aby ograniczyć konieczność korzystania z innych źródeł w celu uzupełnienia informacji o danym przedmiocie.
Nikt nie udostępnia postów niejasnych. Brak konkretów tyczy się również przycisków CTA. Ich cel jest oczywisty: przyciągnąć jak największą ilość użytkowników. Są zwykle duże, wyróżniają się kolorem, mają bardzo prosty tekst typu „kup”, „zarejestruj się”, „dołącz do nas”, „odbierz darmowe materiały”. Jeżeli zaprojektowane są w przemyślany sposób – działają, jak należy.
Przekaz ewidentnie kuleje, jeśli nikt nie udostępnia jego treści. Jeżeli Twój post nie zawiera czegoś innowacyjnego, jakiejś niespotykanej dotąd rzeczy, to jak można wyróżnić się spośród tłumu? Dostosowując swój przekaz do wąskiej grupy docelowej. Chcesz dotrzeć nie do wszystkich, a do konkretnych osób, które przyniosą Ci najwięcej korzyści.
3. Brak skupienia na efekcie przekazu.
Przypuśćmy, że jesteś właścicielem serwisu prezentującego pomysły DIY (z ang. do it yourself, czyli „zrób to sam”). Przedstawiasz urządzenia, które mają służyć do wykonania danej czynności i to właśnie na nich się skupiasz. Na świetnym młotku z ergonomiczną rączką, wkrętarce ze doskonałym akumulatorem, designerskich rękawiczkach do pracy. Jednak nikt nie udostępnia Twoich pomysłów, zainteresowanie jest znikome. W czym leży błąd? Na reklamie nie tego, co trzeba. Ponieważ nie należy reklamować narzędzi, a ukazywać efekt finalny. Niemal nikogo nie interesuje ergonomiczna rączka, za to każdy jest zainteresowany efektem. Chce wiedzieć, jaki jest sposób na zrobienie czegoś. Chce wiedzieć, czy wspomniane narzędzia pomogą uzyskać mu oczekiwany rezultat.
Niejednokrotnie przekaz właśnie w tym miejscu jest niewłaściwy. Nikt nie udostępnia rzeczy bezużytecznych, za to wszyscy zainteresowani są czymś, co odmienia ich życie na lepsze.
A więc co robić, gdy nikt nie udostępnia postów?
Po pierwsze – musisz dobrać przekaz do odbiorców. Po drugie – trzeba iść wąską ścieżką do celu. Po trzecie – należy serwować rzeczy użyteczne.
Wszelkich postów, treści i reklam jest tak dużo, że ciężko jest wybić się spośród tłumu. Jednak jest to wykonalne. Należy sukcesywnie i skutecznie iść do przodu, mając w pamięci poprzednie próby. Początkowe efekty mogą być znikome, jednak z biegiem czasu, stosując odpowiednie taktyki, cel staje się coraz bardziej realny.
Idealnie się wstrzeliłeś z moim kryzysem odnośnie prowadzenia bloga. Zaglądam dzisiaj na statystyki i załamka. Niby wiem to wszystko, co napisałeś, ale jednak gdzieś coś robię źle (najgorsze to, że nie wiem, gdzie). Już nawet nie chodzi o zerowe udostępnianie, ale nawet wejścia mi spadają.
Zastanawiam się, czy po nowym roku nie rzucić tego w cholerę…
Moim zdaniem podstawową sprawą jest odnaleźć potrzeby odbiorcy. Jednak z tym bywa różnie. Ważny jest obrazek-zdjęcie (na Twojej stronie są zawsze przyciągające uwagę i zachęcające do wejścia, przynajmniej dla mnie), drugą rzeczą jest tytuł, no i zajawka. Jednak pisanie „pod czytelnika” nie do końca się sprawdza. Nieraz zdarzyło mi się publikować artykuły, które uważałem za dość dobre i mające potencjał, a ich czytalność i co za tym idzie, ilość wejść na stronę była dla mnie niezadowalająca.
Hitem (jak na odwiedzalność mojej mojej strony) okazał się wpis na temat zamachu w Paryżu, Prawie 2800 Like, ponad 100 udostępnień i ponad 2600 wejść na stronę. Przebiło to ponad pięciokrotnie mój poprzedni rekord. Mimo, że artykuł był pisany w biegu, na gorąco „sprzedał się” świetnie. (Jak na moje możliwości). Istotna jest godzina publikacji, ja preferuję raczej poranne, choć nie jest to żelazna zasada, że za każdym razem zadziała. I kwestia uchwycenia jakiegoś interesującego wydarzenia jako jeden z pierwszych.