
Mobilegeddon spędza sen z powiek wielu tysiącom osób. Niektóre serwisy, takie jak np. Washington Post, nazywają go wręcz apokalipsą. O co właściwie chodzi w tym wszystkim? Przyjrzyjmy się samej konstrukcji słowa mobilegeddon. Mobile pochodzi od mobilności, czyli od wszystkiego, co kojarzy się nam z tabletami i smartfonami. Końcówka -geddon to z kolei oczywiste nawiązanie do słowa armageddon. Skąd więc ta panika i tak mocne określenia?
Wszystko zaczęło się od Google, a dokładniej rzecz biorąc – od aktualizacji algorytmu wyszukiwarki. Zamysłem Google było sprawienie, aby wyszukiwanie słów w wyszukiwarce Google, przeprowadzane przy pomocy urządzeń mobilnych, było możliwie najłatwiejsze. Dodatkowo operacja ta powinna dawać możliwie najlepsze rezultaty w postaci dopasowanych stron internetowych. W tym celu:
- twórcom stron odradza się stosowanie technik, które nie są obsługiwane na urządzeniach mobilnych (np. animacje Flash)
- każda strona internetowa powinna być responsywna
- z wyników wyszukiwarki, na urządzeniach mobilnych, mają zniknąć strony nieprzystosowane do wyświetlania się na smartfonach i tabletach
Idea, która przyświeca Google, jest jak najbardziej słuszna. W końcu wszyscy chcielibyśmy dostawać możliwie najbardziej trafne wyniki, gdy szukamy czegoś w wyszukiwarce Google. Po co nam strony internetowe, które sprawiają duży kłopot podczas przeglądania ich na urządzeniach mobilnych? Obecne techniki tworzenia stron internetowych umożliwiają stuprocentowe dostosowanie serwisu do każdego urządzenia. Pisząc dostosowanie, mam na myśli np. odpowiedniej wielkości tekst, szybkie działanie, brak zbyt małych grafik. Niestety, nadal można natrafić w internecie na strony stworzone np. przed rokiem 2010. Z reguły otrzymujemy wtedy serwis, który nastręcza zbyt dużo problemów podczas przeglądania go na komórce.
Efekty wprowadzonych zmian są różne. Jedni nie widzą niczego szczególnego, z kolei inni notują wyraźne spadki pozycji swojej strony internetowej w wyszukiwarce Google. Jak mobilegeddon przeżyły serwisy w Polsce?
Mobilegeddon w Polsce
Przemysław Ćwik z serwisu Rynek domen poprosił nas o komentarz w tej sprawie. Zainteresowanych serdecznie zapraszam do przeczytania krótkiego miniwywiadu z moim udziałem.
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje ten artykuł! 😉